Sobotni poranek to idealny czas by zawitać do Was z najnowszym wpisem. W sumie publikacja miała pojawić się w dniu wczorajszym, ale ogrom obowiązków skutecznie mi to uniemożliwił. Piątek okazał się dla mnie niebywale pracowity. Zdążyłam zarówno zrobić obiad, posprzątać w pokoju, poćwiczyć, a i na inne rzeczy znalazło się choć troszkę czasu.
Jedyne na co się nie zdecydowałam to publikacja, bo na nią potrzeba "świeżej zmotywowanej twórczo głowy"
Lipiec powoli dobiega końca... zaraz rozpoczniemy kolejny wakacyjny miesiąc. Wybiegając powoli w przyszłość mogę Wam zdradzić, że mam już zaplanowany szereg postów i recenzji. Ich tematyka nie zawsze będzie tak oczywista. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie; na pewno postaram się Wam dostarczyć jak najwięcej inspiracji.
Nie zwlekając łapcie treści wypełniające kolejną z lipcowych notek!
DEZODORANT W KREMIE we love the planet - sweet SERENITY (KLIK)
W ciągu swojego kilkunastoletniego już życia przetestowałam ogrom produktów o działaniu antyperspiracyjnym. Szereg testów pozwolił mi wyodrębnić opinie i liczne spostrzeżenia. Wiem jakich produktów muszę unikać, a które z kolei mogą śmiało wypełniać moje pielęgnacyjne zbiory.
Kulki, mgły odświeżające, roll-on w kremie - formy dezodorantów są bardzo zróżnicowane, grunt to dobrze wybrać by nie nabawić się podrażnień, uczucia swędzenia i pieczenia.
Wymienione skutki uboczne niejednokrotnie mi doskwierały, czego przyczyną było używanie nieodpowiednich produktów.
Jakie antyperspiranty sprawdzają się u mnie najsłabiej? Myślę, że zdecydowanie kulki.
Uczucie swędzenia jakie wywołuje jest po prostu nie do zniesienia. Drapanie, wysypka, zaczerwienienia i wysuszona skóra to coś o czym chciałabym zapomnieć.
Oczywiście nie każde kulki są tak problematyczne... odkryłam, że proste, nieprzekombinowane formuły kulek kupionych za śmieszne pieniądze są dla mnie najbardziej skuteczne i bezpieczne.
Następną lubianą przeze mnie formą dezodorantów okazują się te w kremie roll-on. Ich działanie pozwala na pełen komfort nawet w najbardziej upalne dni. Brak nieprzyjemnego zapachu potu, formuła nawilżająca i ochrona, kilkoma słowy - wymagania spełnione w 80%. Dlaczego nie 100%? Minus niestety okazują się białe plamy zwłaszcza na ciemnej-czarnej odzieży. Niektóre z nich są łatwiejsza do uprania innej nie; w zależności od materiału kilka z podkoszulków, bokserek nie nadawało się bezpośrednio jako odzież wierzchnia. Pod sweterek, bluzeczkę owszem taki podkoszulek możemy wykorzystać, ale nie tego oczekuje od dezodorantów. Stan odzieży ma być w pełni zachowany i nie wyobrażam sobie by skutecznie jej niszczyć.
Wybawieniem moich rozterek okazał się dezodorant w kremie. Wychodząc naprzeciw wszystkich powyżej opisanym produktów śmiało mogę stwierdzić, że te niewinnie wyglądające opakowanie kryje w sobie prawdziwego drapieżce. I nie chodzi tu o podrażnienia skóry, a wojownika rodem niezwyciężonych. Pot, nieprzyjemny zapach? Mnie to nie dotyczy.
Uczucie świeżości jakie zapewnia mi dezodorant "we love the planet" utrzymuje się przez calutki dzień, bez konieczności ponownego nanoszenia kremu w trakcie. Wielką zaletą jest fakt, że krem nie blokuje gruczołów potowych, a zwalcza nieprzyjemny zapach, które one produkują. Działanie antybakteryjne zapobiega powstawaniu podrażnień i zaczerwienień.
Naturalne składniki koją, zabezpieczają i nawilżają naszą skórę. To istotne, gdyż skóra pod pachami jest bardzo wrażliwa... depilacja w pewnym stopniu uszkadza tkankę, więc trzeba zwrócić uwagę na ochronę. Krem nie zawiera niebezpiecznego dla naszego zdrowia aluminium, którego stosowanie narusza florę bakteryjną naszej skóry.
Fajnym dodatkiem dezodorantu jest wosk pszczeli, który działa chłodząco na skórę. Dodatkowy powiew chłody w upalny dzień to wielka zaleta skrywana w 48 gramowym opakowaniu.
Wspominając o opakowaniu po raz pierwszym miałam przyjemność testować dezodorant skrywany w takiej formie. Inność, wydobywanie kremu bezpośrednio palcami nie sprawiło mi żadnego problemu, wręcz przeciwnie z ciekawością podeszłam do testów.
Opakowanie wyposażone w zatrzask uniemożliwia otwarciu się dezodorantu w naszej kosmetyczce.
Cudowny zapach utrzymujący się przez cały dzień to połączenie charyzmatycznych olejków różanych z rozkoszą miodu i orientalnością przypraw. Woń całkowicie pozbawiona drażniących nut, sama powiewna rozkosz.
Na koniec wspomnę o jednej z ważniejszych kwestii jaką były opisane wcześniej problemy z brudzeniem odzieży. W przypadku kremu "we love the planet" ten problem nie istnieje. Bardzo się cieszę, że moje ciuszki pozostaną w stanie nienaruszonym. Śmiało mogę założyć białą koszulę jak i czarną bokserkę. Do wyboru, do koloru.
Aby dezodorant pozostał w formie stałej zaleca się go przechowywać w lodówce. Dezodorant może się rozpuścić już w temperaturze 23-25 stopni. Odpowiada za to zawarty w składzie olej kokosowy.
Czyny mówią więcej niż słowa. Dlatego też nasze dezodoranty We Love the Planet (Kochaj Naszą Planetę) zawierają wyłącznie naturalne, pożyteczne składniki.
Więcej informacji pod - www.drogeria-ekologiczna.pl
Więcej o BetterLand
BetterLand to niezwykły sklep. Jesteśmy ekologami. Łączymy pasję z biznesem, angażujemy się w działania proekologiczne oraz aktywnie wspieramy ruch Zero Waste. Produkty, które włączamy do sklepu, sami testujemy i upewniamy się, czy są skuteczne i wysokiej jakości. Skutecznie wywieramy wpływ na producentów i dostawców w celu zmiany ich podejścia i procedur na rzecz zero waste. Inspirujemy swoją postawą inne sklepy.
ZAPRASZAM - www.drogeria-ekologiczna.pl
FACEBOOK - Better Land - drogeria ekologiczna
Tymczasem kochani lecę wykonać wakacyjny manicure hybrydowy! Pa! Pa!
1. Jak Wasze humorki? Plany na weekend?
2. Znaliście produkty zaprezentowanej strony? Wasze opinie i spostrzeżenia.
3. Jaką formę dezodorantów lubicie najbardziej? Słyszeliście o dezodorancie w kremie "we love the planet?
Nigdy nie słyszałam o takim dezodorancie, ale z chęcią bym wypróbowała tej nowości :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj akurat w moim domku szykuje się imprezka, także będzie dużo zabawy!
Pozdrawiam ;*
https://xgabisxworlds.blogspot.com/
O to widzę, że aktywnie spędziłaś chwile na postach, aż nie mogę się doczekać! :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tego typu dezodorancie, a jednoczesnie wcale mnie on nie zainteresował :D
Miłego dnia ☺
A ja dopiero zaczynam swoje wakacje, haha!
OdpowiedzUsuńMój blog ♥
Lubię roll on :)
OdpowiedzUsuńDla mnie królowa jest tylko jedna, uwielbiam kulkę Vichy i tego się trzymam :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie słyszałam o tym produkcie może dlatego że kulkę pod pache używam jedynie z Nivea :D
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
Chętnie bym wypróbowała jakiś naturalny dezodorant. Mimo, że nie mam uczuleń na zwykłe antyperspiranty, to jednak większość zawiera aluminium:/
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o dezorodancie w kremie :) To bardzo fajna opcja i muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńPracowity dzień miałaś, ale czasem trzeba znaleźć czas na takie "wiosenne porządki". Kiedyś również chciałam pisać posty na zapas, ale może parę razy w życiu mi się udało :D Dlatego dodaje nieregularnie, bo piszę je tego dnia, co dodaje. Ale chyba czas trochę zmienić nawyki i wziąć przykład z Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńTo dezodorant? Szczerze mówiąc myślałam, że będzie to recenzja kremu :D Pierwszy raz spotykam się z taką formą.
Ale zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie. Nie brudzi ciuszków, więc idealnie ;)
W dodatku naturalny skład - SUPER!
Pozdrawiam serdecznie :)
Nie widzialam jeszcze takiego ,a ciekawi mnie bardzo :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o takich dezodorantach w kremie,ale głównie negatywne opinie.
OdpowiedzUsuńU mnie najlepiej się sprawdzają te w sprayu ☺
Pozdrawiam
Lili
Przyznam szczerze, ze pierwszy raz słyszę o takim dezodorancie. Super patent. Nigdy nie słyszałam również o tej marce.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę taki dezodorant w kremie, interesujące :D
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Pierwszy raz widzę taki "wynalazek" ,wygląda bardzo ciekawie ;-)
OdpowiedzUsuńbeautybookbyme.blogspot.com/
Wow, zaciekawiłaś mnie tym produktem. Nie miałam okazji testować nigdy tego typu kosmetyku!
OdpowiedzUsuńNa pewno zakupię i sprawdzę jak spisuję się u mnie! :)
Pozdrawiam,
Aleksandra
Pierwszy raz słyszę o tej marce i dezodorancie w kremie! Super sprawa <3
OdpowiedzUsuńTeż mam problem z niszczeniem odzieży, przez powszechne środki. Najgorsze są żółte plamy, których nie idzie doprać!! :(
Nigdy o nim nie słyszałam, dezodorant w kremie ciekawie ale pewnie zdrowszy od areozolu ;)
OdpowiedzUsuńMówiąc szczerze to pierwszy raz słyszę o takiej formie dezodorantu, brzmi ciekawie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mada
Wow ciekawa sprawa! Ja preferuję dezodoranty w kulce, ale taka opcja wygląda dobrze :)
OdpowiedzUsuńnightmareskillme.blogspot.com
Nie słyszałam wcześniej o takim dezodorancie, wygląda ciekawie.
OdpowiedzUsuńszczerze pierwszy raz slysze o tym <3
OdpowiedzUsuńzapraszam
mój blog |KLIK|
A great deodorant! Beautiful photos and review.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja też staram się publikować posty na blogu zawsze jak to napisałaś " świeżo zmotywowaną twórczo głową" :)
OdpowiedzUsuńO tym kosmetyku jeszcze nie słyszałam. Samo to, że go nie znam kusi by wypróbować :)
pozdrawiam Cię serdecznie i życzę pięknego początku Sierpnia! :)
buziaki
Pierwszy raz widzę tego typu dezodorant :) Z pewnością go przetestuję!
OdpowiedzUsuńCarrrolina Blog - klik