czwartek, 27 czerwca 2024

W dniu urodzin...

Hey!


Czy dzień urodzin może być dogodnym momentem powrotu do świata blogosfery? Chcąc zachować bardziej "spisane" wspomnienia postanowiłam w ferworze naukowej walki na chwilę odetchnąć i wirtualnie się z Wami przywitać. Od ostatniego wpisu minęło wiele tygodni. Niezaprzeczalnie był to dla mnie ciężki i wytężony czas. Finalnie pozostało mi się tylko bądź aż obronić, tym samym przygotować do jednego z ważniejszych studenckich egzaminów. I choć w przekonaniu wielu jest to formalność, zawsze pozostaje odrobina wątpliwości. Obecnie działam dzieląc czas na przed i po obronie, licząc na końcowy sukces, bo..






ostatni semestr na studiach minął w zawrotnym tempie. Dużo wyjazdów, prac zaliczeniowych, załatwienia wielu innych pobocznych spraw. W porównaniu do pracy licencjackiej, którą ukończyłam blisko dwa miesiące przed obroną, z pracą magisterską nie poszło mi już tak łatwo. Jeszcze do połowy czerwca nanosiłam ostatnie poprawki. Z jednej strony byłam na to przygotowana, gdyż objętościowo praca prezentuje się bardzo fajnie, niemniej jednak rozłożenie czasowe nieco mnie zaskoczyło. Lubię mieć wiele spraw pod kontrolą, ustąpienie i pozwolenie sobie na większą elastyczność w terminowości to coś, czego ciągle się uczę. Z dłuższej perspektywy przyznaje sobie rację, że czasami jednak należy odpuścić i na chłodno przystąpić do mniej bądź bardziej lubianych zobowiązań. Gdybym tak do tego nie podchodziła to raczej nie zdecydowałabym się na kontynuowanie swojej naukowej przygody. W przyszłość patrzę z dużą dozą nadziei i pozytywnej energii. Decydując się na kolejne studia magisterskie i (wielce prawdopodobnie) naukę w szkole policealnej już nic nie tracę, wręcz przeciwnie wiele mogę zyskać. Przede wszystkim chciałabym wnieść nieco nowości, zetknąć się z nieznanym otoczeniem, spróbować swoich sił w innym naukowym obszarze. Bo choć w głowie są już pewna plany na przyszłość, to jednak dodatkowy czas i możliwości mogą otworzyć przede mną wiele nowych perspektyw, być może zmienić moje postrzeganie i życiowe oczekiwania. 

Czas urodzin to doskonały moment na pewne refleksje i podsumowania. Z jednej strony mogłabym powiedzieć, że tak wiele się działo. Czas przecież nie stoi w miejscu, w codziennym natłoku spraw, trudno było mi satysfakcjonująco odpocząć. Z drugiej strony nie doszło u mnie do życiowej rewolucji, co w gruncie rzeczy mnie cieszy. Zmiany są dobre kiedy choć trochę, podświadomie jesteśmy na nie przygotowani i na nie liczymy. Jestem zadowolona, że kolejny rok minął tak, a nie inaczej i w bilansie dni trosk i radosnych, zdecydowanie przeważają te drugie.





Blogowanie to pasja, z której tak łatwo się nie "wyrasta". Chciałabym móc regularnie tutaj publikować, lecz nie będę niczego sobie narzucała. Mam świadomość, że okres wakacyjny będzie wymagający pod względem pracy. Jak zawsze to określam czas na wysiłek fizyczny, odpoczywa psychika. Choć nie publikowałam to stale śledziłam statystyki, które wzbudzają moje zaskoczenie, oczywiście w pozytywnym tego słowa rozumieniu. To zachęca, by dalej trwać w ten internetowej przygodzie. 
Do dzisiejszego wpisu dorzucam kilka zdjęć z kwietniowego wyjazdu do Gdańska. Zdradzając miesiąc mojej podróżniczej wyprawy, usprawiedliwiam adekwatny do tamtej pory ubiór. Uznaję jednak, że zdjęcia są na tyle udane, że warto było je tutaj zamieścić. Podczas wyjazdu udało mi się odwiedzić wiele ciekawych miejsc. Do niektórych mogłam powrócić ponownie po wielu latach, kiedy przyszło mi po raz pierwszy zobaczyć polskie morze. Dzisiaj umieszczam tylko kilka ujęć, po więcej zapraszam niebawem.
Życząc miłego wieczoru zmykam. Pa! Pa!

niedziela, 14 kwietnia 2024

W wiosennym nastroju...

 Hey!


    Po nieco dłuższej przerwie powracam do Was z nową publikacją. Fakt, że niczego nie udostępniałam oczywiście nie oznacza, że nie zaglądałam do świata blogosfery. Niemniej jednak ciężko było mi wygospodarować nieco dłuższą chwilę czasu, gdyż wraz z powrotem na studia mój tryb funkcjonowania nieco się zmienił. Po kilku swobodniejszych miesiącach, w których skupiałam się w szczególności na realizacji praktyki, powróciłam do tradycyjnej formy studiowania. Przypuszczałam, że ostatni semestr na studiach będzie nieco luźniejszy, tymczasem na planie widnieje kilkanaście przedmiotów które, choć nie są zbyt wymagające, a wykładowcy nieco przychylniej podchodzą do zaliczeń, to jednak wymagają skupienia i poświęcenia czasu. Ostatnie tygodnie to pełna organizacja, by móc systematycznie pisać pracę, odpoczywać i wypełniać inne obowiązki. Zdecydowanie łatwiej jest mi się zaangażować w pisanie pracy magisterskiej w trakcie dłuższego wolnego, stąd weekendowy czas doceniam w szczególności (począwszy od piątku, gdyż nie mam w tym dniu zajęć). 
W ostatnim czasie staram się też nieco częściej relaksować i regenerować siły poprzez "pracę" na świeżym powietrzu.  Jako pasjonat ogrodnictwa zajmuje się tworzeniem ogrodniczych aranżacji. Wyszukiwanie nowych roślin, zwłaszcza tych nieco mniej spotykanych sprawia mi wiele frajdy, a także radości kiedy można podziwiać rzeczywisty efekt. 






    Do wpisu dołączam kilka zdjęć wykonanych w trakcie świątecznego odpoczynku. Pogoda pozwoliła w tamtym czasie na stworzenie nieco luźniejszej stylizacji, co szczególnie mnie ucieszyło. Zdecydowanie czekałam na moment, kiedy grube, ciepłe futra i płaszcze będzie można zastąpić swobodniejszymi kurteczkami oraz marynarkami. Sztruksowa marynarka z piórami to mój nowy nabytek idealny na wiosenną przejściową pogodę. Jest to produkt przykuwający uwagę i robiący tak zwaną "robotę", w połączeniu z klasycznym golfem bądź bluzką komponuje się idealnie. Stylizację urozmaiciłam kaszkietem i ulubioną biżuterią. Nieco klasycznie, finezyjnie totalnie w moim stylu.

Zmykam, życząc miłego niedzielnego popołudnia. Pa! Pa!


niedziela, 11 lutego 2024

Nowe wieści...

Hey!


Witam Was kochani w ten niedzielny dzień! Co tam ciekawego u Was słychać?

    W poprzednich latach okres pomiędzy styczniem a lutym bywał dla mnie bardzo ciężki. Wiele tygodni wytężonej nauki, odliczanie dni do upragnionej przerwy międzysemestralnej. Pozytywne emocje przeplatające się z chwilami zwątpienia, które prędzej czy później okazywały się bezpodstawnymi. Tak było. Niekiedy wracam myślami do lat kiedy sesja dawała w przysłowiową kość tylko i wyłącznie po to, by w obecnych chwilach dostrzec i podwójnie docenić wolny czas. W kolejnych miesiącach czeka mnie nieco wyzwań. Dłuższa przerwa od uczelnianych zajęć, która rozpoczęła się wraz z końcem listopada i potrwa do pierwszej połowy marca, daje przestrzeń, by odetchnąć i spojrzeć na wiele aspektów z nieco szerszej perspektywy. Chcąc nie chcąc człowiek wybiega myślami ku przyszłości, naturalnym etapem będzie zakończenie 5-letniej przygody ze studiami. Oczywiście w swojej wizji przewiduje najbardziej z pozytywnych scenariuszy spokojnej obrony pracy magisterskiej. Co później? Dopóki nie odpuszczają mnie chęci kontynuowania naukowej przygody, postanowiłam podążać w tym kierunku. Połączenie kolejnych studiów ze szkołą policealną o interesującym mnie kierunku, to najbardziej z realnych pomysłów.

    Natomiast, wracając do tego co tu i teraz. W połowie stycznia zakończyłam 6 tygodniową praktykę w Środowiskowym Domu Samopomocy. Wybór placówki, w której chciałam zweryfikować swoje umiejętności, poznać specyfikę funkcjonowania i zdobyć nowe doświadczenia był oczywiście przemyślany. Gdybym kiedyś chciała pracować w zawodzie, to zdecydowanie byłaby to praca z osobami z niepełnosprawnościami (zwłaszcza zaburzenia psychiczne, w szczególności typ A, B i C). Realizacja praktyk w wybranych placówkach umacnia mnie w przekonaniu, że posiadam niezbędne umiejętności, podejście i zrozumienie dla potrzeb uczestników. Potrafię także weryfikować, oceniać sytuację, korzystać z szerokiego wachlarzu kompetencji. Umocniłam się w przekonaniu, że praca biurowa to totalnie nie moja bajka, szczególnie gdybym miała spędzać tak dzień po dniu w perspektywie wieloletniej. Bardzo sobie cenię kontakt z ludźmi. Rozmowa i nieschematyczne sposoby spędzania czasu wolnego to przeciwdziałanie rutynie, w którą nie chciałabym popaść, pracując zawodowo. Stąd też podejmując wybór realizacji praktyki, czynnikiem przeważającym jest obecność uczestników, którzy są odbiorcami takich placówek. Pod koniec lutego czeka mnie ostatnia już praktyka. Nieco krótsza, bo zaledwie dwutygodniowa, lecz równie ważna jak poprzednie. Ponownie zdecydowałam się na Warsztat Terapii Zajęciowej (lokalizacja inna niż poprzednio). Naturalnie towarzyszą mi pozytywne emocje.







    Do dzisiejszego wpisu załączam zaledwie kilka ujęć profilowych. Pomimo chęci zorganizowania nieco bardziej urozmaiconej sesji, niestety nie udało mi się nic zrealizować. Podczas wyjazdów staram się szybko pozałatwiać co trzeba i wrócić do domu, ze względu na czekającego na mnie nowego psiego członka rodziny. Wyjście na dwór wraz z pieskiem i zachowanie w miarę neutralnej pozycji jest niemożliwa ze względu na jego energiczne usposobienie. Stąd cieszę się z efektów takich, jakie są. 
Życząc udanego tygodnia zmykam. Pa! Pa!


sobota, 6 stycznia 2024

Witając w Nowym Roku...

Hey!


Witam Was kochani w Nowym Roku. Jak tam spędzacie pierwsze dni stycznia? 
Dla mnie Nowy Rok rozpoczął się dość nietypowo, zdecydowanie inaczej niż w latach ubiegłych. Pod opieką mam nowego członka rodziny, stąd zdecydowaną większość czasu poświęcam na zabawę i socjalizację. Gdy piesek nieco podrośnie wrzucę kilka zdjęć (być może podzielę się swoimi poradami i wykształconymi sposobami na radzenie sobie w określonych sytuacjach - na przykład jak szybko "uciekać" przed ostrymi ząbkami). Oczywiście proszę o potraktowanie moich słów z przymrużeniem oka. 
W styczniu jak już pisałam, skupiam się w dalszym ciągu nad realizacją praktyki. Tej, zgodnie z harmonogramem godzinowym pozostało już całkiem niewiele, dzięki czemu niebawem będę mogła skupić się na innych sprawach, związanych przede wszystkim z pracą magisterską. Czuję już lekką ekscytację, a moje myśli krążą ku pracy. Chciałabym, by jej etap konstruowania poszedł o krok dalej, a wtedy będę nieco spokojniejsza. Świadomość, iż wiele zależy od moich motywacji i przestrzegania wyznaczonych sobie terminów jest dość ciążąca. Niemniej jednak przyzwyczaiłam się do narzucania sobie mniejszej bądź większej presji, wierząc w odniesienie sukcesu.








Do dzisiejszego wpisu dołączam kilka zdjęć profilowych. Choć były plany na nieco ambitniejsze ujęcia, czynniki pogodowe umożliwiły ich realizację. Niemniej jednak cieszę się, że udało się zrobić cokolwiek, by móc urozmaicić publikację. Tymczasem zmykam, żyjąc miłego wieczoru. Pa! Pa!


poniedziałek, 25 grudnia 2023

Świąteczny dzień...

Hey!


W ten wyjątkowy czas świąt Bożego Narodzenia chciałabym złożyć wszystkim moim czytelnikom przede wszystkim zdrowia, pogody ducha, radości i poczucia spełnienia. Mam nadzieje, że święta spędzacie tak, jak sobie zaplanowaliście, odpoczywając, zajadając się świątecznymi przysmakami w towarzystwie bliskich Wam osób. 



Od ostatniej publikacji minęło kilka miesięcy. Był to czas wytężonej pracy, chwil poświęconych nauce i wielu innym obowiązkom. Zwłaszcza w kwestii pracy, sezon ciągnął się przez wiele miesięcy, a samo zrywanie jabłek skończyło się w połowie listopada. Łączenie pracy ze studiowaniem i nauką wymagało pełnego zaangażowania i dobrej organizacji czasu, co w gruncie rzeczy udało mi się osiągnąć. To wszystko w zamian skutecznie pochłonęło moją energię na zamieszczenie nowych wpisów. Być może udałoby się wygospodarować czas na publikację jednej, czy dwóch notek, lecz w moim odczuciu byłyby to posty, do których w późniejszym czasie mogłabym mieć pewne zastrzeżenia. Unikając więc pewnych rozczarowań, postanowiłam powrócić w innym dogodnym czasie, będąc pewną, że jest to właściwa decyzja. Blogowanie od zawsze było ważną częścią mojego życia, gdyż prowadzenie autorskiej strony pochłonęło (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) kawał czasu. Wokół bloga oscylowało wiele historii, niekiedy blog dyktował rytm mojego dnia. Identyfikując się z blogowaniem, niezaprzeczalnie  biorę w garść wszelkie pokłady chęci i motywacji do prowadzenia bloga, kontynuując swoją przygodę w tej przestrzeni. Z całą pewnością sprzyja mi czas, gdzie praktycznie kolejny semestr na studiach jest już za mną. Obecnie realizuje 6 tygodniową praktykę studencką, która nie jest już tak wymagająca jak studenckie zobowiązania i wiążące się z nimi wyjazdy. Ponownie zdecydowałam się na realizację praktyki w Środowiskowym Domu Samopomocy dla osób z różnego typu niepełnosprawnościami. Charakter placówki pozwala mi na zebranie dodatkowego doświadczenia i praktyki, w obszarze zawodowym, jakim jest stanowisko pracownika socjalnego. Najdłuższy z dotychczasowych wymiar godzinowy umożliwi mi poznanie specyfiki pracy, dzięki czemu mogę zweryfikować swoje zawodowe dążenia. 
Oficjalny powrót na kolejny, ostatni już na tym etapie i kierunku studiów semestr to dalsza, kilkutygodniowa perspektywa. Brak wykładów i zajęć będzie zdecydowanym ułatwieniem w sukcesywnym pisaniu pracy magisterskiej. Pragnę, by w tym obszarze wszystko się ułożyło po mojej myśli, a finalizacja pracy przebiegła równie sprawnie jak miało to w przypadku licencjatu. Podchodząc zadaniowo z optymizmem spoglądam w przyszłość.



Do wpisu dodaje kilka zajęć profilowych. Z pewnością wolniejszy czas pozwoli mi na bardziej urozmaicone sesje, z myślą o kolejnych publikacjach. Tymczasem zmykam życząc Wam miłego wieczoru. Pa! Pa!

niedziela, 24 września 2023

Zielona dekoracja...

 Hey!


Co tam ciekawego u Was kochani? Wróciliście do obowiązków szkolnych? A może tak jak Ja jeszcze rozkoszujecie się ostatnimi chwilami wolnego, ładując energię wobec studenckich zmagań? Pozostaje jeszcze możliwość odnalezienia wśród czytelników osób pracujących i ewentualnie realizowanych urlopów. Koniecznie dajcie znać jak minęły Wam letnie tygodnie. Ja zgodnie z obietnicą przyszłam zaprezentować Wam zapowiedziane w poprzednim poście efekty wykonanego lasu w szkole podczas warsztatów. Były to dwugodzinne, bezpłatne zajęcia w ramach realizowanego projektu. Warsztaty przede wszystkim z zakresu teoretycznego umożliwiły mi pozyskać wiedzę z zakresu prawidłowego pielęgnowania zielonej kompozycji, wystąpienia możliwych zagrożeń i szkodników. Natomiast praktycznie wcielając w życie wszelkie wskazówki mogłam finalnie stworzyć własną kompozycję roślinną w szkle. 







Tak prezentuje się obecnie mój las w szkle. Przyznając się... nie wszystko poszło po mojej myśli. Z jedną z trzech otrzymanych roślinek musiałam się pożegnać. Podczas warsztatów otrzymałam: palmę koralową, sukulenta oraz fitonię. Niestety wobec ostatniej roślinki miałam największe obawy i niekoniecznie optymistyczne doświadczenia. Fitonia to roślina, z którą nie mogę się polubić, na co wskazują dwukrotne próby jej uprawy. Kiedyś kupiłam, początkowo byłam z niej zadowolona, po czym po jakimś czasie fitonia zaczęła dość ekspresowo rosnąć w górę, przerzedziła się. Nie pomogło nawet uszczykiwanie wierzchołków pędów i próba roślinnego rozmnożenia. W przypadku lasu droga do usunięcia fitonii była nieco prostsza, kwiat po prostu usechł. Czy to z powodu braku wody, a może roślina się po prostu nie przyjęła? Nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, pozostałe dwie rośliny mają się całkiem dobrze. Co istotne zastosowałam się do wskazań z warsztatów, jasno wskazujących co ile należałoby podlać zieloną "leśną" kompozycję. By wypełnić wolną przestrzeń powstałą na wskutek straty jednej z roślin, zasadziłam ukorzenione już szczepki nieznanego mi z nazwy kwiatka (otrzymany w prezencie). Tworząc swoją kompozycję zależało mi na stworzeniu klasycznego, nieco eleganckiego lasu w szkle. Myślę, że efekt końcowy prezentuje się dobrze, mając na uwadze, że było to moje pierwsze podejście do tego typu artystycznych zmagań.
Życząc miłego wieczoru, uciekam odpocząć przed pracowitym tygodniem. Pa! Pa!

czwartek, 24 sierpnia 2023

Róż w sierpniowym wydaniu...

 Hey!


Po nieco dłuższej przerwie, w dniu wolnym od pracy postanowiłam do Was zajrzeć. Plany na publikację nowego posta pojawiły się o wiele wcześniej, niemniej jednak brak zdjęć mi to uniemożliwił. Na szczęście udało mi się uzupełnić fotograficzne braki w niedzielne popołudnie. Zazwyczaj w wolne dni staram się należycie odpocząć (najchętniej w domowym zaciszu) i zregenerować siły przed wytężoną pracą. Są jednak takie dni, kiedy pozwalam sobie na ustępstwa od lenistwa. W ubiegłą niedzielę udałam się na warsztaty z tworzenia lasu w szkle. Po wysłuchaniu krótkiej prezentacji merytorycznej uczestnicy, w tym Ja miałam przyjemność zrobić własną zieloną dekorację. Efekty z pewnością zaprezentuje Wam w najbliższym czasie. 















Upalny sierpniowy dzień umożliwił mi, by założyć nową sukienkę. Kupiona na początku lipca, na swoją prezentację czekała prawie dwa miesiące. Choć tak bardzo pragnęłam założyć ją na Jarmark Holeński, pogoda podczas tego plenerowego wydarzenia nie była już tak łaskawa, jak towarzyszy nam obecnie. Prawdziwe upalne lato rozgościło się na dobre, odsuwając tym samym myśli o zbliżającej się nieuchronnie jesieni. 
Powracając jednak do tematu mojej stylizacji... główną rolę odgrywa letnia, długa suknia. Uwielbiam ją za dobrej jakości materiał, dzięki któremu kreacja swobodnie układa się na ciele. Preferowany odcień, kojarzący się z wakacyjną pogodą print paisley obecny na sukni połączyłam z delikatnymi sandałkami i srebrną biżuterią. Dodatkiem dekoracyjnym są bez wątpienia okulary o finezyjnych, brokatowo-przezroczystych oprawkach i różowych szkłach. Uwielbiam takie połączenia, jestem niezmiernie ciekawa, co Wy sądzicie o takich zestawieniach! 
Zmykam, życząc udanego wieczoru. Pa! Pa!