piątek, 29 października 2021

Październikowe wspominki...

 Hey!

I dzień dobry moi kochani, choć śmiem wątpić, że ten post nie ukaże się za dnia. Niemniej jednak zaczęłam go pisać w godzinach popołudniowych, więc powitanie jak najbardziej we właściwym tonie. Dla tych, którzy jednak trzymają się prawidłowości stosowanych zwrotów grzecznościowych pragnę napisać dobry wieczór! :)

Po przeszło dwóch tygodniach mojej nieobecności ponownie zawitałam do świata blogosfery, by co nieco sobie z Państwem porozmawiać. Przede wszystkim opowiem co się tam u mnie w ostatnich dniach działo, zapytam jak tam mija Wam jesienny miesiąc, po czym miło pożegnam się zapraszając na kolejny wpis. Czy taki plan Wam odpowiada? Ciesze się, że tak, bo tak właśnie zakładam. A więc zaczynając od początku. Jak szybko powitałam październik tak szybko przyszło mi powitać nowy miesiąc jakim jest listopada. Z tego co czytam na Waszych blogach tempo mijających dni doskwiera nie tylko mojej osobie. I choć kiedyś bardzo cieszyłabym się z takiego obrotu sprawy, zwłaszcza że wizja świątecznego nastroju jest już na horyzoncie, o tyle w tym roku z chęcią zwolniłabym tempa. W gruncie rzeczy takim, a nie innym stanem obarczam świadomość oddania do sprawdzenia I rozdziału pracy licencjackiej. 30 grudnia to dzień, w którym powinnam mieć już zatwierdzony fragment swojej pracy by móc przystąpić do kolejnego etapu jakim jest przeprowadzenia badań. Ot, banał prawda? Być może dla większości z Was tak jest/ bądź tak było. Ja niestety mogę wskazać, że pojawia się trochę presji i nieoczekiwanej odpowiedzialności. Może nie tyle, co do przestrzegania terminu (nigdy nie stanowiło to dla mnie większego problemu), co do faktu, że praca licencjacka jest już czymś bardzo oficjalnym. Tyle się o tym mówi, dość często powtarza o naszej mobilizacji by zasiąść i zacząć pisać. Czy ów dobroduszne słowa mobilizacji tak na prawdę nie powodują tego, że człowiek nakłada na siebie zbyt dużą presję? By siąść, zacząć pisać - byle szybko zaliczyć kolejny etap pracy nie zważając na jej jakości? Być może to tylko moje osobiste rozterki, lecz odrobinka ponarzekania jeszcze nikomu krzywdy nie zrobiła, prawda? Po chwilach wewnętrznego chaosu, dzisiaj zmobilizowałam się by podjąć skutecznych kroków - odpowiedni stos literatury wypożyczony, czas w końcu siąść i zacząć pisać. I choć towarzyszy mi myśl, że pewnie w trakcie przejdzie mi kilkukrotnie przez myśl by rzucić studia, zapaść się pod ziemie, bądź coś w tym rodzaju to wiem, że finalnie dam sobie radę i chyba ta myśl jest w tym wszystkim najsilniejsza. 

Praca licencjacka to obecnie jeden z najpoważniejszych tematów, który przewija się w moim życiu, lecz nie samą pracą człowiek żyje. Na co dzień relaksuje się z możliwości studiowania - zagłębiania w tajniki swojego zawodu, w weekendy jeżdżę do szkoły policealnej, która oprócz pełnienia funkcji wypuszczenia nas świat z cennymi umiejętnościami, traktowana jest przeze mnie jako fajna odskocznia. Niby zwykła szkoła, a panuje w niej bardzo ciepły i domowy klimat. Na pewno nie jest to ta szkoła z rodzaju srodzy nauczyciele i wysoki rygor. Po wielu latach takiego nauczania doświadczam czegoś innego, co potęguje moją chęć do nauki, która była równie silna za czasów nieco większej dyscypliny, niemniej jednak człowiek o wiele bardziej pragnie chodzić do takiej szkoły, aniżeli tej, która utkwiła w pamięci sprzed lat.

Dobrze, takim sposobem karta bloggera nieustannie się zapełnia, w międzyczasie Ja również co nieco przygryzłam (chlebek bananowy, polecam), co by tu jeszcze Wam opowiedzieć...
A może to, że wyjazdy, o których pisałam jakiś czas temu, a ściślej to ujmując dojazdy na uczelnię nie okazały się wcale takie ciężkie jak początkowo zakładałam. W ostatnim wpisie otrzymałam od Was kilka komentarzy nawiązujących do tej kwestii i to prawda - idzie się przyzwyczaić. Może już nie dysponuje taką ilością dnia jaką bym chciała, lecz nie przeszkadza mi to tak bardzo. Grunt to dobre zorganizowanie i efektywne wypełnienie czasu podczas podróży, choćby na przeczytanie ważnych materiałów na studia, czy odpoczynek. Zmiana nastawienia... początkowo towarzyszyło mi trochę obaw, obecnie staram się skupić na pozytywnych aspektach. Z tego miejsca pragnę podziękować wszystkim, którzy podzielili się ze mną swoimi refleksjami. Czasami punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a poznanie opinii innych może zmienić nasze spostrzeżenia na dany temat. Tak właśnie było ze mną. 

Kończąc swoje dywagacje chciałabym się Was zapytać jak Wam mija kolejny z jesiennych miesięcy. Co obecnie zajmuje w Waszym życiu najwięcej czasu, czemu się poświęcać, jakie kwestie zakrzątają Waszą głowę bądź powodują, że każdego dnia stajecie z uśmiechem na twarzy. Wszystko to, z czym pragniecie się ze mną podzielić chętnie przeczytam. A więc, zapraszam po przeczytaniu całości dzisiejszego wpisu do sekcji komentarzy. 








Urozmaicając dzisiejszy wpis zamieszczam kilka zdjęć profilowych. W ostatnim czasie ze względu na brak czasu mogłam sobie pozwolić tylko i wyłącznie na luźne ujęcia. Ujęcia, w których udało mi się zaprezentować mój nowy nabytek berecik z dość dużym pomponem. Kupno beretu było zaplanowane już od jakiegoś czasu, lecz nie mogłam trafić na taki model, który spełniłby moje oczekiwania. Typowy berecik z popularnie nazywaną "antenką" był nieco skromny - gubił się w stylizacji. Ten, kiedy to antenkę zastąpił pompon jest już o wiele bardziej wyrazisty. Klasyczne barwy mojego berecika pasują do większości jesienno-zimowych kurtek dzięki czemu będę mogła często po niego sięgać. 

Wszystko co pragnęłam od siebie dodać zostało napisane. Ciesze się, że mogłam dzisiaj do Was napisać. Do zobaczenia w kolejnym wpisie. Wszystkiego dobrego kochani. Pa! Pa!



1. Opowiedzcie co tam ciekawego u Was słychać.

27 komentarzy:

  1. U mnie praca, praca, a po pracy nie moc. Strasznie męczący jest ten miesiąc

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny beret :) nie pomyślałam nigdy że może być z takim futrzastym pomponem, ale wygląda to bardzo dobrze.
    U mnie czas gna, nie miałam juz dawno wolnego weekendu i trochę mi to doskwiera. Ale zaczęła się szkoła, wyjścia ze znajomymi, w pracy do przodu -jest intensywnie, ale dobrze :) Trzymam kciuki za licencjat. Dasz radę ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że jesteś osobą pełną energii i że jesień nie spowalnia twojego życia ☺ Tak trzymać 👍 Mnie dni płynął dosyć leniwie, aczkolwiek mam kilka spraw do pozałatwiania, a to zawsze mnie mocno stresuje 😅

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesienny miesiąc mija zdecydowanie za szybko. Na pewno uda Ci się dobrze napisać tą pracę licencjacką :D
    To prawda, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a dojazdy bywają czasem męczące, ale idzie się do nich właśnie przyzwyczaić. Bardzo fajne zdjęcia i super prezentuje się ten berecik :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi właśnie minął pierwszy miesiąc na studiach, na razie moje wrażenia są bardzo pozytywne, zobaczymy jak będzie na dalszych etapach :D Z racji tego, że 1. semestr mamy w formie zdalnej, udaje mi się wygospodarować czas na wszystko to, co sobie zaplanuję ;) Kolejne plany to chyba upieczenie chlebka bananowego, bo narobiłaś mi smaku a banany akurat mam ❤️ Trzymam kciuki za pracę licencjacką, mnie to też nie ominie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ładnie wyglądasz :) trzymam kciuka za pracę licencjacką :) pozdrawiam serdecznie i życzę miłego listopada :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powodzenia z pracą licencjacką! :* Mnie na szczęście ominęła, a to dlatego, że ukończyłam jednolite studia magisterskie, więc po 5 latach miałam do napisania pracę magisterską. Też mnie to stresowało, tym bardziej, że nie wiedziałam, jaki temat wybrać. Na szczęście miałam wspaniałego promotora, który nie zostawił nas samych sobie i podrzucał inspiracje. Dzięki niemu wpadłam na pomysł i potem już jakoś poszło. Część teoretyczną pisałam na wakacjach. Ustaliłam sobie, że będę każdego dnia pisać po jakimś fragmencie i się tego trzymałam. Regularność i sumienność się opłaciła. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie natłok obowiązków, choć wygospodarowałam trochę czasu, by na dwa dni wyskoczyć w Tatry.
    Trzymam kciuki za Twoją pracę licencjacką:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne Ci w tym berecie . Napewno będzie wszystko dobrze z praca trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  10. Ślicznie wyglądasz i promieniejesz. Pewnie, że do wszystkiego można się przyzwyczaić i łapać pozytywy! Czasem jest ciężko ale warto zapalić światełko w tunelu - będzie o wiele łatwiej :).
    Dobra organizacja na studiach to podstawa. Powodzenia w ten jesienny, już listopadowy czas.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ślicznie wyglądasz ;) Też bardzo lubię chlebek bananowy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Edukacja jest ważna, ja już edukacje szkolną skończyłam, ale dokształćam się po godzinach pracy, np. uczę się języków obcych i chodzę na naukę śpiewu :) Pięnie wyszłaś na zdjęciach! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. WAW!!! Ale fajny berecik!!! Takiego jeszcze nie mam 😁!!! Bardzo ładnie w nim wyglądasz 😍!!!

    Ja aktualnie walczę z covidowymi paradoksami. Od piątku siedzę w domu z córką objętą kwarantanną (nie muszę dodawać, że Hania czuje się wyśmienicie!!!). Strasznie mi żal ostatniego, słonecznego weekendu... ale cóż zrobić!!!
    Pozdrawiam ciepło 😊!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie wyglądasz w tym berecie z pomponikiem.
    Moja córka w grudniu ma oddać pracę inżynierską i też jest trochę zestresowana.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak ja się cieszę, że pracę licencjacką, magisterską i całe studia mam już dawno za sobą. jedyne za czym tęsknię, to akademik ;) Pamiętam ten stres, ale jeszcze trochę i będziesz miała to z głowy :)

    OdpowiedzUsuń
  16. U mnie końcówka roku to coraz więcej i więcej pracy, więc nie ma za dużo czasu na relaks, jedynie weekendy trzeba wykorzystywać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ladne zdjecia :)
    Mi listopad mija przyjemnie, przylecialam wczoraj do Polski i siedze z rodzinka i przyjaciolmi relaksuje sie :)

    Pozdrawiam i zapraszam serdecznie! KLIK

    OdpowiedzUsuń
  18. U mnie praca, praca, a po pracy nie moc.

    OdpowiedzUsuń
  19. Uroczo wyglądasz w tym bereciku :)
    Życzę powodzenia w pracy licencjackiej :) Będę trzymać za Ciebie kciuki :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  20. Śliczny berecik, bardzo Ci pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mi podoba się taki plan 😉
    Podobnie jak Tobie, październik minął bardzo szybko.
    Pewnie że można narzekać- to Twój blog kochana, masz pełne prawo dzielić się z czytelnikami nie tylko radościami, ale i bolączkami.
    Trzymam kciuki za pracę licencjacką 😀
    Śliczny jest ten berecik- Ty również 😍😉
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny jest ten berecik :) pozdrawiam i powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  23. U mnie dużo pracy..w listopadzie planuję więcej odpoczynku :)

    https://artidotum.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie tylko Tobie czas leci jak szalony. Zdaje się, niedawno był styczeń... a mamy już listopad. ;) Chciałoby się, by czas trochę zwolnił. A u mnie październik większości w domu bo jak nie syn chorował, to ja trafiłam na kwarantannę.. no cóż. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Natalko super ten beret. Od lat waham się nad zakupem, ale takie zwyklego z antenką...ale zawsze dochodzę do wniosku, że nie będzie z czym go połączyć i nie mam takowego.
    Co do pracy licencjackiej to doskonale Cię rozumiem. Też ogromny stres odczuwałam podczas jej tworzenia,a to już 12 lat minęło jak ja pisałam.
    Moje dnie wypełnia praca, dom, córcie i mąż. Na początku października udało nam się zrobić wypad do Kołobrzegu. A teraz z początkiem listopada układam sobie w głowie jak będzie wyglądać tegoroczny kalendarz adwentowy dla moich córuś:)
    Serdecznie Cię pozdrawiam Kochana:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo pięknie ci w berecie. U mnie nudy, byłem dzisiaj rano na spacerze po lesie. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz mobilizuje mnie do dalszego działania!
♥ ♥ DZIĘKUJE! ♥ ♥