sobota, 22 maja 2021

Odkrywcze bo ROZGRZEWA do...

Hey!


Dzień dobry kochani w najnowszym poście! Co tam ciekawego u Was słychać? Pogoda dopisuje?
Mój region chyba w niczym się nie różni od pozostałej części Polski pod względem pogody. Majową pogodę można by było zdefiniować krótko, lecz bardzo treściwie - "jest w kartkę." Pochmurno-deszczową aurę przeplata niezwykle piękna i pogodna pogoda. Zdecydowanie w przypadku drugiej "propozycji" matki natury człowiek pragnie chłonąć wszystko co najcenniejsze. Dlatego też w wielką przyjemnością staram się jak najczęściej wychodzić na dwór. Czasami na przekór czekającym z niecierpliwością obowiązkom. No cóż jestem w stanie bez wyrzutów sumienia zgromadzić troszkę zaległości w zamian za chwile spędzone w towarzystwie natury. Takim sposobem z zainteresowaniem pielęgnuje rośliny zasadzone w przydomowym tunelu, zasiane w ogródku czy z refleksją w oczach spoglądam na rozwijający się - budzący do życia sad. Tym mogę napawać swoje oczy zarówno wychodząc bezpośrednio na dwór, a także kierując swój wzrok na okno. Kiedy? Na przykład podczas zdalnego studiowania. Jednoczesne słuchanie wykładu i oglądanie natury. Można? Zdecydowanie tak!

Ale czy natura, jej aspekty i owoce są obecne tylko i wyłącznie w sposób namacalny? Oczywiście pierwsze o czym pomyślałam to spacer bosymi stopami po świeżo skoszonej trafie, dotknięcie płatków róży czy zerwanie czerwonych, połyskujących w promieniach słońca jabłek lub innych smacznych owoców. Zmysł naszego wzroku i czucia jest w tych chwilach zdecydowanie wzmożony. Miłośnicy przyrody niewątpliwie reagują w wymowny sposób. 
A co powiecie na to, kiedy to przeniesiemy choć troszkę natury do wnętrza swojego domu? I nie chodzi mi tutaj o bukiety kwiatów czy popularne w ostatnim czasie aranżacje suchych traw. Nie. Chciałabym abyście skupili swoją uwagę na aspekty natury, który w umiejętny sposób przemycono do flakonów przepięknie pachnących perfum, do kosmetyków bazujących na naturalnych składnikach, a także do produktów pielęgnacyjnych, po które sięgamy tak na prawdę każdego dnia. Tym ostatnim chciałabym dzisiaj w szczególności dedykować swój, a także Wasz czas. Jestem niezmiernie ciekawa jakie miejsce zajmują produkty codziennej pielęgnacji w Waszej hierarchii produktów po które sięgacie. Jeżeli jesteście w stanie szybko i bez większego namysłu odpowiedzieć na te pytanie to bardzo dobrze. Natomiast dla osób, które nie są w stanie natychmiastowo wskazać pozycji we wspomnianej hierarchii przygotowałam cały zestaw pytań, które powinny Wam pomóc. Być może po zapoznaniu się z nimi nasuną się Wam kolejne, które jeszcze bardziej wyodrębnią Wasze stanowisko. A więc: Jakie formuły preferujecie w szczególności? Sięgacie po jeden-kilka sprawdzonych produktów, a może jesteście otwarci na poszukiwania i testowanie wprowadzonych na rynek nowości? Jak bardzo analizujecie skład i oferowane właściwości? Wasze półki uginają się od nadmiaru produktów pielęgnacyjnych? Jeśli tak, staracie się nad tym zapanować, a może nie zwracacie na to uwagi? 

Ja osobiście uwielbiam urozmaicać swoją kolekcję wspomnianych produktów. Raz - testowanie nowych formuł sprawia mi ogrom przyjemności; dwa - rzadko zdarza się, że świadomie bądź nie trafia się na podobny zestaw właściwości, skład czy inne aspekty. Jest to dla mnie jeszcze bardziej ekscytujące. Dlaczego? Bo każde testy wiążą się z towarzyszącym podekscytowaniem. Co więcej produkty, które pielęgnują oferują także wiele innych właściwości, czasami tak interesujących, że nie zwracamy uwagę na nic innego co czyni dany produkt jeszcze bardziej atrakcyjnym. Nie inaczej było w trakcie POZNAWANIA kolejnego już produktu z różnorodnej oferty ALOES.SKLEP.PL
Dzisiejszy post jest już ostatnim, z zaplanowanej szerokiej serii publikacji. Z jednej strony kończymy pewien rozdział, kiedy to co jakiś czas pojawiał się wpis ukazujący nowość ze wspomnianej powyżej strony internetowej. Lecz z drugiej strony - myślę tej bardziej optymistycznej, jestem pewna, że kiedyś - w bliższej bądź dalszej przyszłości coś jeszcze się ukaże. Być może coś odkrywczego, być może tak popularnego i powszechnego by wspomnieć o tym raz jeszcze. Na razie pozostawiam ów temat owiany szeroką tajemnicą, której nie znacie ani Wy-moi drodzy czytelnicy, ani też Ja. 

Gdzieś tutaj pomiędzy cennymi dla mnie słowami pojawiło się jedno, przy którym chciałabym nieco zwolnić. Cóż to było za słowo? ODKRYWCZE. Tak jak rozpoczęliśmy dzisiejszy post podążając refleksyjnie za pięknem otaczającej nas natury, tak również i teraz chciałabym abyście podążali wraz ze mną wśród ODKRYWANIA wszelkich nowinek, właściwości, doznań zapachowych i efektów. Natury? Owszem, lecz zamkniętej w tubce. Na długo? Zdecydowanie nie. Bo, gdy po raz pierwszy sięgniemy po skoncentrowane dobro produktu ALOE HEAT LOTION - ALOESOWA EMULSJA ROZGRZEWAJĄCA, uświadomimy sobie, że tak na prawdę pojawi się drugi, trzeci i kolejny raz. Aż zdamy sobie sprawę, że zużyliśmy wszystko co gromadziła ów tubka. Natura zostanie z niej uwolniona, bo nasze ciało, zmysły i samopoczucie zaczerpnie z niej to co najcenniejsze. 
Myślę, że to dobry początek aby przejść dalej.



Aloesowa Emulsja Rozgrzewająca jest produktem, którego zdecydowanie potrzebowałam. Śmiało mogę Wam zdradzić, że godnie i dumnie wzbogaca moje zbiory produktów przeznaczonych do codziennej pielęgnacji. Obecność emulsji jest niewątpliwie nieoceniona. Pierwsze za co ją szczerze polubiłam, a może nawet coś więcej... Ciii... to przepiękny zapach! Dodaje energii i sił, którą człowiek chciałby bez większego główkowania odzyskać. Energetyczno-aromatyczne nuty roznoszą się w trakcie rozprowadzania emulsji. Skóra pachnie także kilka godzin później. Może już nie tak intensywnie, lecz nadal czuć bardzo przyjemną woń i to właśnie to jest w niej ujmujące!


Jakie informacje znajdziemy na etykiecie produktu?


Najważniejsze, lecz podstawowe. By wyczytać nieco więcej warto zajrzeć na stronę marki. Jest tam przede wszystkim adnotacja zapewniająca nas o właściwościach kojących po wysiłku fizycznym, bogactwie składu i kolejnym przeznaczeniu - Aloesowa Emulsja Rozgrzewająca doskonale sprawdzi się w trakcie sesji masażu. Ojejku, to musi być przyjemne i odprężające. Jesteście w stanie sobie to wyobrazić? Poświęćmy chwilkę... przecież nigdzie się nie spieszymy, prawda?
I jak przenieśliście się oczami wyobraźni? Ja już tak. Nasze obolałe mięśnie odpoczywają zaznając potrzebnej regeneracji, relaksuje się także i głowa. Po takim masażu można śmiało przenosić góry! A rozgrzewająca emulsja? Jak sobie poradziła, jest w niej potencjał? I to jaki.!Najpierw lokalizujemy ją zmysłem węchu - jej pobudzający zapach czuć nim jeszcze dostrzeżemy ją zmysłem wzroku. Energetyzujący, pobudzający i świeży - ten zapach pozostaje na długo w naszej pamięci. A działanie? Dlaczego pojawia się tak oczywiste pytanie! Oj działa, działa! Nasze mięśnie otrzymują zbawienną dawkę ukojenia a to za sprawą właściwie penetrującego aloe vera. A co jeśli, nie czujemy zmęczenia mięśni i ciała? Czy emulsja jakkolwiek spełnia swoje zadanie? Tak, w takim przypadku zapewnia nam relaks i wytchnienie. A my świadomie bądź nie czynimy jeszcze więcej dobra - zarówno dla swojego samopoczucia jak i skóry. Bo ta staje się zdecydowanie piękniejsza! Skomponowany skład sprzyja naszej skórze. Gdy ta jest sucha emulsja sprawia, że skóra staje się zdecydowanie bardziej odżywiona i gładsza. Jeśli natomiast nie narzekamy na jej kondycję, to spokojnie emulsja nie wyrządzi żadnej szkody, wręcz przeciwnie pozwoli Wam w dalszym ciągu cieszyć się satysfakcjonującym wyglądem skóry. 

Długo tak rozmyślaliśmy zanurzając się w wir refleksyjnych wyobrażeń. No cóż, było przyjemnie, lecz powróćmy do rzeczywistości. Lecz nie tej jak często się powiada "szarej." Skoro emulsja jest rozgrzewająca to jak można w ogóle wspominać o szarości, nie? No właśnie! Tutaj bardziej pasuje inne określenie - rozgrzane do czerwoności. Co? Nasze zmysły!

SPOSÓB UŻYCIA
Być może jest to dość oczywiste, lecz o jednej kwestii nie mogłabym nie napisać. Sposób postępowania w przypadku kiedy to emulsja ma kontakt z oczami. Nieświadomie zdarzyło mi się z tym zetknąć. Wiecie kochani jak to czasami jest :D Rozprowadzamy dany produkt - w tym wypadku Aloesową Rozgrzewającą Emulsję, a później... zaswędzi nas oko. Na naszych dłoniach pozostaje odrobina emulsji, którą przenosimy na oko. Efekt? Czuć dość nieprzyjemny chłód, taki przenikający. Spokojnie, da się to przetrwać. Najważniejsze aby nie przecierać dalej oka/ oczu, lecz należy delikatnie przepłukać je zimną wodą. Jednego możecie być pewnie, oko/ oczy nie pozostaną zaczerwienione, lecz lekko nadwrażliwe. 

A samo wydobycie emulsji? Bardzo proste. Poręczna tubka umożliwia nam w sposób szybki i łatwy wydobyć zgromadzoną w niej zawartość. Emulsję można nanieść bezpośrednio na daną partię ciała, bądź najpierw na palce dłoni i następnie na pożądaną powierzchnię. Okrężne, intensywne ruchy pozwolą by dobroczynne właściwości Aloesowej Emulsji przeniknęły tam, gdzie potrzebujemy tego najbardziej. 
Zaletą opakowania jest także możliwość odkręcenia plastikowej części. Kiedy w tubce pozostaje już na prawdę niewiele produktu, jego wydobycie poprzez ów czynność jest zdecydowanie prostsze. 

KWESTIE WIZUALNE
Prosta grafika bez zbędnych elementów, które mogłyby nas rozproszyć. Czerwone napisy, wprowadzenie szarych elementów urozmaicających wygląd opakowania - zdecydowana klasyka. Ten produkt nie wymaga nadmiernego szaleństwa i bardzo się cieszę, że zachowano pełną harmonię. 

KONSYSTENCJA
Emulsja jest dość gęsta, lecz odnoszę wrażenie iż w zetknięciu się z ciepłem dłoni i skóry jej konsystencja staje się nieco płynniejsza, a co za tym idzie łatwiejsza do rozprowadzenia. A gdy już to zrobimy to na naszej skórze pojawia się leciutka warstewka, którą określiłabym mianem bariery ochronnej. 

INNE
To na co warto jeszcze zwrócić uwagę to szybkość wchłaniania się emulsji. Jest to zaledwie chwilka, która mija w mgnieniu oka. Skóra, na którą nakładamy emulsję początkowo lekko się świeci - jak gdyby pojawiły się na niej rozświetlające drobinki. 
Emulsja nie jest tłusta, nie pozostawia plam, nie przebarwia ubrań. 


Zarówno na opakowaniu jak i stronie internetowej pojawia się informacja o składzie.



Kiedy sięgam po Aloesową Emulsję Rozgrzewającą?

Po wyczerpującym treningu fitness, by zregenerować obolałe mięśnie bądź tak po prostu by przywrócić im "świeżość." Użycie emulsji nie zawsze wiąże się z uczuciem dyskomfortu czy towarzyszącym bólem. Czasami sięgam po nią, że tak to określę - zapobiegawczo. 
Kiedy jednak emulsja ma "co robić" bo pokrywamy nią wrażliwe, obolałe okolice emulsja ma silne właściwości rozgrzewające. Jak mocne? Oj powiem Wam kochani, że ogromnie. Nie spodziewałam się, że w tak niewinnie wyglądający produkt drzemie w sobie takie pokłady mocy. Oczywiście nie chciałabym Was przestraszyć, właściwości rozgrzewające są jak już wspomniałam dość mocne, aczkolwiek wszystko jest dla ludzi - dzielnie da się to wytrzymać. Co więcej emulsja przynosi wręcz natychmiastową ulgę. Dzięki temu wiemy, że jej użycie ma sens i warto sięgnąć po nią ponownie w przypadku pojawienia się jakiś dolegliwości. To o czym należy jeszcze wspomnieć to fakt, że pomimo właściwości rozgrzewających, na skórze nie pojawiają się żadne zaczerwienienia czy wygląd przypominający poparzenie. To bardzo ważna informacja, która automatycznie niweluje jakiekolwiek pojawiające się wątpliwości. 




Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do zajrzenia pod wskazany poniżej odnośnik, który zaprowadzi Was bezpośrednio na stronę internetowego sklepu. 

ALOE HEAT LOTION. ALOESOWA EMULSJA ROZGRZEWAJĄCA (ALOES.SKLEP.PL)

Na koniec warto dodać, że Aloesowa Emulsja Rozgrzewająca otrzymała miano BESTSELLERA. Czy po pełnym zsumowaniu wszystkich jej zalet jestem w stanie bez jakiegokolwiek zawahania stwierdzić, że jest właściwie nadany tytuł? Nie wyobrażam sobie by było inaczej.




Skoro pojawiło się już jedno zaproszenie, to nie widzę najmniejszych przeciwwskazań, aby zamieścić jeszcze kilka, może nieco mniej oczywistych, lecz równie atrakcyjnych. A więc, jak już gdzieś na początku wpisu był to czwarty post z serii publikacji promujących produkty oferowane przez firmę Forever Living Products, które można nabyć w internetowym sklepie ALOES.SKLEP.PL. Zachęcam do przypomnienia sobie treści zgromadzonych w poprzednich postach bądź zapoznania się z nimi po raz pierwszy. To dobra okazja aby poznać kilka fantastycznych produktów, a także zaznajomić się z ideą i funkcjonowaniem internetowego sklepu. W poprzednich wpisach pojawiło się ogrom informacji nawiązujących do tej kwestii. 


II POST - Codzienna...



W wolnej chwili warto także zajrzeć na social media FACEBOOK - @aloes.sklep; INSTAGRAM - aloes.sklep.pl


No dobrze. Pozostawiam Was z lekturą na dzisiejsze popołudnie bądź wieczór. Ze swojej strony chciałabym Wam życzyć miłego weekendu. Pracowitego, a może wręcz przeciwnie w pełnym przyzwoleniu na lenistwo. Nie mniej jednak najważniejsze, aby był on udany. Zapraszam niebawem na nowy post! Pa! Pa!


9 komentarzy:

  1. Lubię produkty z aloesa, ale o takiej rozgrzewającej emulsji słyszę pierwszy raz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię wszystko co zawiera aloes, więc ten produkt też pewnie przypadłby mi do gustu :)
    Pozdrawiam
    https://artidotum.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spotkałam się wcześniej z tym produktem, ale muszę przyznać,
    że mnie zaciekawił :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię kosmetyki rozgrzewające, ale tego o którym piszesz, jeszcze nie stosowałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam się szczerze, że pierwsze słyszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bez s na końcu aloe tak ładnie brzmi. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie słyszałąm o tym produkcie :)
    Bardzo miłe zaskoczenie, że takowy jest :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Stosuję aloes ten produkt mnie zaciekawił tego nie miałam, u mnie dziś słoneczko ale pogoda też ostatnio taka sobie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz mobilizuje mnie do dalszego działania!
♥ ♥ DZIĘKUJE! ♥ ♥