Czwartkowy, późny wieczór to idealny czas na stworzenie kolejnej notki. Zważywszy na fakt, że przed chwilą ucięłam sobie krótką drzemkę, mogę Was zapewnić, że na pewno nie zasnę przed obecnie prawie pustą kartą bloggera. Ponoć wieczór to doskonała pora na twórczość, w tym też tą blogerską. A więc, nie przedłużając, zapraszam na krótką wzmiankę "co u mnie" z powolnym przejściem do meritum dzisiejszej notki.
W przeddzień weekendu, tuż po powrocie z konkursu, całe wolne przesiedziałam w książkach.
Prawdę mówiąc o odpoczynku w tym tygodniu mogłam tylko pomarzyć. Gdyby dzień był dłuższy o zaledwie godzinkę w porywach do dwóch na pewno należycie wykorzystałabym poświęcony czas. Zapewne domyślacie się na co... tak na chwilę refleksji.
Wczoraj w mojej szkole zorganizowane były da przyszłych uczniów "dni otwarte". Byłam odpowiedzialna za kącik językowy - dokładnie język angielski. Każdy z gimnazjalistów mógł rozwiązać wybrany test w zamian za certyfikat. Jest to papierek, z którym przychodząc we wrześniu od razu na wejście ma się zagwarantowaną 5 z danego przedmiotu. Oczywiście podczas rozwiązywania testów przez naszych gości skupiłam się także na jak najlepszej promocji naszej szkoły. Dwa lata temu uczestnicząc w takich dniach otwartych najzwyczajniej w świecie wstydziłam się podejść do zorganizowanych przedmiotowych kącików, a to był błąd... Wyciągając wnioski oparte na własnych doświadczeniach zachęcałam nieco młodszą młodzież do skorzystania z tak wielkiego przywileju.
Jutro podczas uroczystego zakończenia roku szkolnego dla klas trzecich przejmuje sztandar. Duże wyróżnienie, odpowiedzialność i powierzone zaufanie. Teraz jestem zobowiązana uczestniczyć w wszystkich uroczystościach powiązanych z moją szkołą. Można by rzec, że historia lubi się powtarzać, gdyż w podstawówce również dostąpiłam zaszczytu wstąpienia w poczet sztandarowy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Poprzedni post dotyczący Białorusi cieszył się dużą liczbą wejść, jednakże wydaje mi się, że tekst Was troszkę przytłoczył i niechętnie chcieliście się podzielić ze mną swoimi spostrzeżeniami. Jestem bardzo ciekawa, co powiecie widząc "kilka" Białoruskich łakoci - z wielkim przymrużeniem na słowo "kilka" ♥
Tak jak wspominałam w poprzedniej notce słodycze po naszej wschodniej granicy są o wiele tańsze. Za 1-2 ruble (w przeliczeniu na walutę obowiązującą w naszym kraju 2-4 zł) możemy kupić paczkę cukierków, nie wspominając o czekoladach bądź batonikach. Wyjeżdżając na wycieczkę wiedziałam, że w tej kwestii nie zawiodę i na pewno coś przywiozę. Jak to na mnie przystało zrobiłam zakupy z rozmachem, by na długo nie zapomnieć o przeżytej podróży. W końcu trzeba było na coś wydać wymienione ruble i kopiejki :D
Rodzice Aliny podczas ostatniego dnia pobytu wręczyli mi podarek dla rodziców - popularne Białoruskie praliny. Był to z ich strony bardzo miły gest! ♥
Nabierając delikatnego dystansu do wycieczki z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że Białorusini są bardzo gościnnymi, przyjaznymi ludźmi. O ile będziemy w stanie się z nimi dogadać, podróż w tamtym kierunku nie sprawi nam żadnego dyskomfortu.
To jak, chce ktoś skosztować Białoruskich łakoci?
Zawsze z nowo poznanych miejsc staram się przywieźć większe bądź mniejsze pamiątki. Tym razem skromnie, gdyż w moje łapki wpadł zaledwie brelok, cudowna i przede wszystkim oryginalna gumka do włosów, a także kolczyki ♥
Dzisiejszym postem chciałabym zakończyć zagraniczną serię. Myślę, że kilka notek tematycznych pozwoliło mi rzetelnie zobrazować życie po wschodniej stronie przenosząc Was nieco do jakże urokliwego Brześcia ♥
Dobrze kochani zmykam należycie się wyspać! Pa! Pa!
1. Jak samopoczucie i nastroje przed zbliżającą się majówką?
2. A Wy mieliście okazję spróbować zagranicznych smakołyków?
Sama chętnie bym spróbowała :D a majówka raczej z książkami bo niedługo maturka :P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs :)
mniammmmmmm słodycze hehehe kto ich nie kocha
OdpowiedzUsuńSERDECZNIE ZAPRASZAM NA BLOGA
Mniam :) Ja jak jadę na wycieczki to zawsze przywożę słodycze :)
OdpowiedzUsuńAle się zrobiło słodko :)
OdpowiedzUsuńIle słodyczy! Aż mi ślinka cieknie!!
OdpowiedzUsuńhttps://luxwell99.blogspot.com/2018/04/cudenka-czyli-co-przyszo-mi-ze-sklepu.html
Wow, ile słodkości! :)
OdpowiedzUsuńIle słodkosci! No to teraz masz zapasy na najbliższy rok haha :D Z zagranicznych słodyczy, to tylko próbowałam tych z USA i Anglii ;)
OdpowiedzUsuńhttps://myslacinaczej29741.blogspot.com/
U mnie również ten tydzień w szkole był bardzo ciężki. Nie jadłam, a strasznie kusisz haha :)
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Super ze mogłaś spróbować tyle słodyczy :D a co do majówki to jeszcze studia mam w ten weekend ;)
OdpowiedzUsuńIle słodyczy <3
OdpowiedzUsuńIle słodyczy, wow! I tak tanio! Białoruskich nie próbowałam ale różnych zagranicznych tak. Co prawda nie jestem wielką fanką słodkości, jednak kiedy jestem w obcym kraju to z ciekawości próbuję :) Fajne smakołyki przywiozłaś :)
OdpowiedzUsuńJak dużo słodyczy! :D
OdpowiedzUsuńJa też w podstawówce miałam okazję być w poczcie sztandarowym. Fajne przeżycie. :)
Pozdrawiam i życzę Ci udanego długiego weekendu! :)
Same dobroci, aż ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńAż się głodna zrobiłam! Ale super że jesteś w poczcie, ja niestety byłam za wysoka i niestety nie chodziłam ze sztandarem.Nastrój przed majówką w sumie całkiem okay, cieszę się na wolne! Akurat ja miałam okazję próbować zagranicznych słodyczy z Egiptu, Turcji, Meksyku, Litwy i Teneryfy.
OdpowiedzUsuńhttp://sar-shy.blogspot.com
Super wpis! Ja też zawsze staram się przywieźć jaką pamiątkę z miejsc, w których przebywam. Dobrej majówki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie <3
Fajna sprawa z takimi sprawdzianikami na dniach otwartych ! Ja w tym roku byłam odpowiedzialna za pokazy taneczne w moim liceum ;) Ile słodyczy o jeju! Wyglądają na mega smaczne! Muszę kiedyś się wybrać na Białoruś chociażby po same cukierki <3
OdpowiedzUsuńaround-nadien.blogspot.com
Ale pyszności, z chęcią bym spróbowała :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG
Super takie słodkości, jednak nie dla mnie! Ograniczam takie dobroci :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Eva
nie próbowałam nigdy białoruskich słodyczy
OdpowiedzUsuńCzekolada Nestle? Jezuuuu! Ale mi narobiłaś smaka! ;)
OdpowiedzUsuńJa się niedługo wybieram do Lwowa i też wrócę z workiem cukierków :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - http://izabiela.pl/
o mniam tyle pyszności :) nigdy nie jadłam białoruskich słodyczy :) wyglądają obłędnie :)
OdpowiedzUsuńmojaszafamodnaszafa.blogspot.com
Mhmm, bardzo chętnie spróbowałabym Białoruskich przekąsek! Jak na razie jadłam Czeskie, Łotewskie, Francuskie i Amerykańskie. No i oczywiście Polskie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam! www.zuzu-zuzannaxx.blogspot.com
Bardzo podobał mi się ten Twój zagraniczny cykl - zwłaszcza że w tych rejonach nigdy nie byłam...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Tak! Wieczory to pora idealna na tworzenie tekstów na bloga. Choć osobiście preferuje też cichą noc :) Reprezentowanie szkoły na dniach otwartych to w sumie troszkę odpowiedzialna rola, no bo trzeba kogoś zachęcić do szkoły :D ale dla kogoś kto obrał sobie już cel w życiu wybór liceum nie jest problemem. Jestem bardzo ciekawy tych słodyczy :D
OdpowiedzUsuńSłodycze wyglądają smakowicie :) Z zagranicznych próbowałam tylko niemieckich, brazylijskich, ukraińskich, bułgarskich i amerykańskich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
My blog
Instagram
Kuszą te słodycze ! :D Jeszcze nie jadłam Białoruskich łakoci :)
OdpowiedzUsuńAle mi smaka narobiłaś !:D
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji spróbować białoruskich słodyczy. Pozdrawiam jusinx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWow, super! Sama obecnie stawiam raczej na azjatyckie słodycze, ale zawsze warto coś odmienić, więc jeśli będę miała okazję, z chęcią sięgnę też po te białoruskie! Pozdrawiam :0
OdpowiedzUsuńMoje posty zawsze powstają w nocy! Wtedy jakoś najbardziej mi sie chce :) Super sprawa z tym certyfikatem i dobrą oceną na start. Chyba zaproponuję to też u nas w szkole! Uwielbiam testować zagraniczne słodycze i z każdego wyjazdu coś przywożę. Białoruskich jeszcze nie próbowałam, ale jeśli kiedyś odwiedzę ten kraj to na pewno się to zmieni :D Jeśli chodzi o majówkę to u mnie niestety słabo. Spędzam ją sama i to w domu :/
OdpowiedzUsuńhttp://the-fight-for-a-dream.blogspot.com